fot. Piotr Syposz
Zasłaniam szczelnie zasłony,
by moje szaleństwo
nie ujrzało światła dziennego.
By najmniejszy promień słońca
nie obudził
tego maleńkiego,
najcenniejszego
ziarenka
w sercu.
Gotowe wykiełkować
pod dotknięciem najlżejszej pieszczoty
i umrzeć
zmrożone
pierwszym styczniowym oddechem.
Zamykam oczy.
Zdradzieckie światło sączy się
od środka.
Grozi mi wiosenny kataklizm
w środku zimy!